Klejenie rur ceramicznych
27.05.2016
Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Trudno mi teraz powiedzieć czy Pani Urszula poszła sprawdzić z własnej inicjatywy, czy wysłał ją mąż, nie chcąc samemu zostać posądzonym przez innych mężczyzn za marudnego i szukającego dziury w całym. Jeżeli tak, to wiedział co czyni, ponieważ efekt jej działań na długo niektórym utkwi w pamięci. I faktycznie coś w tym jest. Kobiecy upór i dociekliwość wiele razy okazują się dla wszystkich lepsze niż częste, męskie machnięcie ręką.
Niejednokrotne w swoich publikacjach podkreślamy, jak bardzo istotne jest, jakiego producenta wybieramy system kominowy. Poza oczywistymi przesłankami jakościowymi, kompletności zestawu czy procedur reklamacyjnych, bardzo istotnym aspektem jest kwestia mobilności firmy. Chodzi oczywiście o to czy w razie zaistnienia szczególnych okoliczności przedstawiciel producenta jest w stanie dotrzeć na budowę w dowolnym miejscu w Polsce, w jak najkrótszym czasie. Jakie to ma znaczenie ? - ktoś mógłby zapytać. Myślę, że studium przypadków opisanych wyłącznie w naszym blogu jest wystarczającym dowodem na to, że montaż komina do najłatwiejszych nie należy, a bynajmniej nastarcza naszym ekipom budowlanym sporo kłopotów. Dlatego też uważam, że ogromną zaletą firmy jest możliwość szybkiej reakcji na wniosek czy to wykonawcy czy inwestora w przypadku wystąpienia problemów, bądź jakichkolwiek wątpliwości. Jego pojawienie się na miejscu ma na celu zapobieżenie ewentualnym błędom, lub udzielenie wytycznych co do przeprowadzenia napraw, jeżeli takowe już się pojawiły. Właśnie w tej sprawie napisała do nas Pani Urszula :
Witam.
W trakcie remontu domu jednorodzinnego – drewnianego został zbudowany komin firmy Brata standard.
Mam zastrzeżenia co do prawidłowości montażu:
-nieprawidłowo w/g mnie założone obejmy rury ceramicznej ,wsporniki obejmy w kanałach wentylacyjnych,
-nieprawidłowo sklejone rury ceramiczne /braki kitu w szczelinach,luźne rury.
W związku z tym proszę o poradę i sprawdzenie prawidłowości wykonania komina.
Z poważaniem
Urszula
Na miejsce oddelegowałem kolegę pracującego na co dzień na terenie województwa lubelskiego. Niedługo potem otrzymałem od Mariusza kompletną relację z przebiegu zdarzeń.
Docierając we wskazane miejsce dało się od razu zauważyć, że komin był niemal zakończony. Nie jest to oczywiście wielkim wyczynem, ponieważ wymurowanie komina o wysokości 8mb nie zajmuje więcej niż trzy dni.
Nie da się jednak ocenić zasadności zastrzeżeń Pani Urszuli wyłącznie na tej podstawie. Trzeba było najpierw wejść do środka. Niechlujny bo niechlujny, ale widok ten nie zapowiadał jeszcze katastrofy która miała za chwilę nadejść.
Sprawdzanie komina paradoksalnie rozpoczynamy nie od niego samego, ale od tego co po nim zostało. Zwykle właśnie na tej podstawie jesteśmy w stanie wstępnie ustalić jakie zostały popełnione błędy. Czyściutka gąbka i szablony to niestety częsty widok w takiej sytuacji, są one niczym mitologiczna Nemesis, zapowiedzią kary i nadchodzącej nieubłaganej sprawiedliwości.
Na domiar złego, poszukiwania doprowadziły nas do kolejnego śladu. Okazało się, że z dwóch dostarczonych z kominem wiaderek kitu do klejenia wkładu ceramicznego, jedno było zupełnie nie ruszone, a drugiego zużyto tylko troszeczkę ponad połowę.
Nie wróżyło to niestety nic dobrego. Jedyne co pozostało zrobić to potwierdzić rodzące się w głowie wnioski ze wstępnych oględzin. Pani Urszula nie myliła się w zasadzie w niczym. Obejmy stabilizujące wkład rzeczywiście założone zostały nieprawidłowo. Zewnętrzne rozpórki niepoprawnie skierowane zostały do przewodów przewietrzających obudowy kominowej. Klejenie rur również wykonane zostało niewłaściwie, a momentami tego klejenia to w ogóle nie było.
Faktycznie ... trudno było przeprowadzić je jak należy, używając tylko ¼ ilości dostarczonego do tego celu kitu.
W zasadzie więcej nie trzeba było szukać. Nieszczelnie sklejony wkład ceramiczny jest tak poważnym błędem, że przy nim tak naprawdę każdy inny jest już bez znaczenia. Taki komin należy na nowo przemurować. Skala niedbałości podczas czynności klejenia rur ceramicznych w tym konkretnym przypadku była jednak wyjątkowo porażająca. Pani Urszula oraz szef ekipy wykonawczej usłyszeli wyrok. Dla inwestorki zdaje się był niczym miód na serce, dla tego drugiego niekoniecznie. Pan Ryszard, bo o ile pamiętam tak miał na imię oczywiście od samego początku oponował. Szybko jednak stanowisko jego zmiękło, bo już po chwili uświadomił sobie jakie konsekwencje niesie za sobą eksploatowanie nieszczelnego komina. Całe trzy dni roboty obróciliśmy więc w pył, ale na szczęście dla wykonawcy z tego pyłu wiele udało się uratować, a w zasadzie prawie wszystko.
Z pustakami trzeba było trochę popracować. Za to rurki odchodziły jedna od drugiej jak klocki lego. W zasadzie nie łączyło ich nich prócz grawitacji. W dalszej części należało więc do sprawy podejść metodycznie. Zaczęło się więc od krótkiego szkolenia, czyli praca u podstaw w nowoczesnym wydaniu.
W takich przypadkach nieocenione są nasze filmy instruktażowe. Po ich obejrzeniu Panowie wydawali się rozumieć o co tak naprawdę chodzi. Kilka słów komentarza. Parę odpowiedzi na niegłupie już tym razem pytania i można było zaczynać. Teraz jednak już zgodnie z zasadami.
Na początku więc ustawiliśmy pierwszy pustak.
Dalej kolejno posadowiliśmy cokół ceramiki, jako fundament i droga na skróty do szybkiego wymurowania wkładu ceramicznego.
Majstrowie, który do tej pory myśleli, że kit do klejenia ceramiki rozsmarowuje się palcem, nauczyli się w końcu jak wykonuje się to prawidłowo. Po pierwsze wiedzą już, że nakłada się go szpachelką. Ilość aplikowanego kitu powinna być taka, aby jego nadmiar wypływał zarówno na zewnątrz jak i do wewnątrz rury.
Wiedzą już także, że oprócz namaczania klejonych elementów zwilżoną gąbką, należy jej także używać do usuwania właśnie wyciśniętego do środka nadmiaru spoiwa.
Kiedy omówione i przećwiczone zostały wszystkie aspekty pracy z systemem kominowym, łącznie z pracą z szablonami, robota wreszcie ruszyła z kopyta. Szybko okazało się, że komin znów zajaśniał ponad dachem Pani Urszuli. Nie mogło nas zabraknąć do samego końca.
Takie chwile warto uświetnić i udokumentować. Murarze Pana Ryszarda wreszcie nauczyli się fachowej roboty. Inwestorka z kolej może już spać spokojnie, bo przynajmniej od strony komina nic złego już jej nie grozi. Tak naprawdę tylko dzięki swojej dociekliwości ma dzisiaj bezpieczny komin w domu. Gdyby nie to zdarzenie ekipa Pana Ryszarda z kolei pewnie dalej montowałaby kominy jak do tej pory, tłumacząc wszystkim, że robi to dobrze, bo przecież do tej pory nikt się nie żalił.
Z dedykacją dla wszystkich mam, a w szczególności dla tej jedynej :)
Komentarze:
Czy tego błędu p.Mariusz nie zauważył?
pewnia z brata.pl , oj nie ładnie
dlaczego okap powinien być większy ?
zrozumiałem żart następcy odnośnie mokrych spodni, faktycznie padający deszcz i tak ścieka po ścianach komina, szczególnie w czasie towarzyszącego mu wiatru,
co nam więc daje ten większy okap?
byłbym wdzięczny za wytłumaczenie bo niedługo będę sam stał przed tym dylematem
z góry dziękuję
pozdrawiam
Jurek
Jak zwykle okazało się jednak, że to on na końcu wyszedł na głupka i na osobę z brakiem wiedzy.