Lepianka
26.09.2015
Lepianka to rodzaj budowli mieszkalnej bądź gospodarczej wykonanej z niewypalonej gliny. Podobno budowano tak już pod koniec XIX wieku. Mimo iż dzisiaj, szczególnie w Polsce, domy z gliny są już mało popularne, to w takich krajach jak Szwecja, Kanada, Belgia czy Holandia pomysł na podobne budowanie znajduje swoich zwolenników. Sam do dziś pamiętam specyficzny klimat panujący wewnątrz takiego budynku, należącego niegdyś do mojej babci, natomiast ze specjalistami od lepienia do czynienia miałem całkiem niedawno w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Chłop ze wsi wyjść może, ale wieś z chłopa nie zawsze. To powiedzenie, może nieco obraźliwe nasunęło mi się ostatnio w chwili analizowania pewnego przypadku. Niestety również tym razem dotyczyło kwestii zachowawczych. Żeby było jasne nie jest moim zamiarem obrażanie kogokolwiek. Chodzi po prostu o analogie dotyczące złych przyzwyczajeń, które kultywowane od początku stają się normą i wyznacznikiem postępowania teraz i w przyszłości. Bardzo popularnym na budowach sloganem w sytuacji zasłyszanych przez majstra wątpliwości jest „ od zawsze tak robię i nikt jak do tej pory nie narzekał.” Trudno w takiej sytuacji polemizować dalej, bo majster to w końcu majster, chyba wie co robi. I na tym najczęściej się kończy. Tak też buduje się kult wszystkowiedzącego, wszystko umiejącego „polskiego fachowca” , który mając całe spektrum zawodów w ręku takich jak murarz, tynkarz, elektryk, hydraulik i spawacz w jednym, staje się jedynym i niepodważalnym autorytetem na budowie. Coś jednak drgnęło w tej materii i to na szczęście na korzyść. Z pomocą czasami bezradnym i rozkładającym w wielu sprawach ręce inwestorom przyszedł rozwój technologii i paradoksalnie nie budowlanych, a informatycznych. Chodzi oczywiście o internet. Ludzie ponoć szukają informacji o wszystkim. Na nasze potrzeby zajmiemy się oczywiście tymi poruszającymi zagadnienia techniki kominowej. Liczne fora, portale, strony producentów to kopalnia wiedzy dla dociekliwych i rozważnych budujących. Coraz częściej zatem dochodzi do sporów i konfrontacji na linii majster – inwestor w kwestii interpretacji pewnych faktów. I nie mówię w tym momencie tego na podstawie zasłyszanych relacji, ale wyłącznie na bazie własnych doświadczeń.
Skontaktowała się z nami ostatnio Pani Karolina twierdząc, że ma wątpliwości co do poprawności dokonanego u niej na budowie montażu zakupionych naszych systemów kominowych. Pierwsze nasuwające się pytanie w takim momencie jest bardzo konkretne. Skąd takie przypuszczenia? I wtedy usłyszałem odpowiedź, która przestaje już od jakiegoś czasu zupełnie mnie zaskakiwać. Dowiedziałem się, że Panią Karolinę po pierwsze zaniepokoił sam wygląd komina, a potem przeglądając naszą stronę internetową niestety upewniła się w swoich obawach. Najbardziej pomocny w ocenie okazał się dla niej, wyświetlający się już na otwarciu strony nasz film instruktażowy. W zasadzie tylko i wyłącznie na tej podstawie potrafiła wymienić kilka zauważonych przez siebie i realnie popełnionych przez wykonawców błędów oraz zadać parę konkretnych w kwestii montażu pytań. Z sytuacją taką miałem do czynienia już nie pierwszy raz, tym więc większą satysfakcję odczułem, że po raz kolejny zadzwoniła do nas kobieta, która to według utartych stereotypów na budowie domu to się kompletnie nie zna. Stały się tym samym nasze sympatyczne i jak zwykle nader dociekliwe Panie katami samozwańczych fachowców, konsekwentnie egzekwując swoje racje. Sprawą Pani Karoliny oczywiście się zajęliśmy. Na miejscu w celu wyjaśnienia owych zastrzeżeń pojawił się kolega Mariusz – doradca techniczny z województwa świętokrzyskiego.
Obawy i dociekliwość Pani Karoliny, jak się okazało w rzeczywistości nie były na wyrost, bo to co kolega zastał na miejscu, najkrócej streściłoby słowo - „lepianka”. I nie chodzi w tym przypadku o wynik prac, a raczej o technikę jej przeprowadzenia. Obydwa zamontowane kominy niestety nie pozbawione były widocznych i ukrytych wad. Pierwszym rzucającym się faktem był wspominany już wcześniej sam wygląd komina. Trudno się zatem dziwić, że od tego zrodziły się u inwestorki pierwsze wątpliwości :
Jak cię widzą tak cię piszą. Ten komin jest raczej wątpliwą rekomendacją dla wykonującej go ekipy. Trudno się zatem dziwić inwestorce, że wszczęła dochodzenie. Nie trzeba było długo szukać, aby dopatrzyć się faktycznych poza estetycznymi niedociągnięć. Dlaczego wyprowadzenie odpływu kondensatu z miski odpływowej wykonane zostało z pominięciem kratki ważnej dla procesów wentylowania znajdującej się wewnątrz wełny?
Dlaczego zalepiono otwór naokoło trójnika wyczystkowego, narażając tym samych wkład ceramiczny na pęknięcia?
Dlaczego komin został przymurowany do stropu ?
Dlaczego wreszcie połączenia rur są nieszczelne z widocznymi gołym okiem ubytkami ?
Takich i podobnych pytań zadać można byłoby jeszcze przynajmniej kilka. Jednak jedna sprawa okazała się precedensowa w mojej już kilkuletniej karierze zawodowej w tej branży. Wykonawcy Pani Karoliny postanowili zabawić się w serwisantów. Okazało się, że trójnik spalinowy zamontowany został w niewłaściwą stronę. Należało go więc obrócić. Natychmiast więc wzięli sprawy, a konkretnie szlifierki kątowe w swoje ręce. Podcięli trójnik przy jego górnej i dolnej krawędzi. Następnie obróciwszy go o 180 stopni, jak to sami określili, zalepili od środka kitem do klejenia ceramiki. Efekt, jak się można domyślić był imponujący :
Oczywiście wykonawcy Pani Karoliny zupełnie nie poczuwali się do jakichkolwiek błędów, twierdząc, że problemu nie ma. Nasz przyjazd na miejsce też niewiele zmienił w ich postawie. Dopiero oficjalne pismo, które wręczyliśmy inwestorce, nieco zmiękczyło stanowisko oponenta. O ile można mieć pretensje o popełnione błędy montażowe, wynikające z niewłaściwej oceny własnych umiejętności, to kwestię samodzielnej ingerencji w położenie trójnika spalinowego ocenić można już tylko i wyłącznie w kategoriach totalnej głupoty. Raz z faktu samego jej przeprowadzenia, a dwa techniki jaką ją przeprowadzono. Ekipa podobno ostatecznie uznała roszczenie przeprowadzenia naprawy, ale z jakim skutkiem przekonamy się pewnie niebawem.
Zobacz galerię zdjęć i ucz się na cudzych błędach!