Nieszczęsna "koza"
10.02.2014
Niemal na każdej budowie konieczne jest na etapie stanu surowego zamkniętego uruchomienie tymczasowego urządzenia grzewczego. Jest to oczywiście związane z koniecznością schnięcia tynków, gładzi czy posadzek. Tytułową kozą określa się właśnie wolno stojące piecyki, z których pewna grupa zwyczajnie sprawia problemy.
Pan Krzysztof – dystrybutor z Pomorza uprzedził mnie o sprawie telefonicznie. Powiedział, że otrzymał reklamację od klienta z okolic Tczewa, którą to z kolei za chwilkę prześle do mnie. Usłyszałem wtedy, że dla niego ta reklamacja jest oczywista, ale klient nie bardzo chciał słuchać jego argumentacji, więc zrzuca problem na nas, bo w końcu od tego jesteśmy. Nie mogłem nie przyznać mu racji. Po chwili faktycznie miałem zgłoszenie u siebie :
Sent: Monday, January 27, 2014 9:16 PM
Subject: pekniety komin
Witam serdecznie
Zgłaszam reklamację na pęknięcia ceramicznego wkładu kominowego .
Proszę p przekazanie sprawy do producenta i zlecenie ekspertyzy.
Do pęknięcia doszło podczas przepalania w piecyku typu "koza"
Paliwo : suche drewno
moje dane:
w załączniku przesyłam zdjęcia
Pozdrawiam
Sławomir
Załączone zdjęcia, upewniły mnie w tym, co mówił Krzysztof. Faktycznie sprawa wydawała się być oczywista, ale nie obyło się jak zwykle także bez kilku niespodzianek :
Analizując powyższe zdjęcia nie trudno dojść do wniosku, że komin stawiał dobry fachowiec. Taki obrazek zawsze bardzo mnie cieszy. Od razu widać, że pierwszy pustak został zalany betonem. Prawidłowo obsadzony został zbiornik ścieku kondensatu. W otworze na kratkę nie widać wełny izolującej, w związku z tym ktoś wiedział do czego służy obejma zbiornika. Płyta czołowa również pięknie dopasowana. Gołym okiem widać, że ten murarz używał naszego szablonu do wycinania otworów, które wykonane zostały wzorowo. Widać także, że klejenie ceramiki musiało przebiegać prawidłowo, ponieważ nie widać śladów kitu wewnątrz wkładu ceramicznego. Robota piękna i czyściutka.
W moich myślach zrodziło się więc pierwsze pytanie. Czy to możliwe, że ten sam człowiek mógł w tak rażąco zły sposób podłączyć tą kozę? Gołym okiem widać, że wpięta została na sztywno, a za wypełnienie posłużyła jakaś, sądząc po kolorze, najprawdopodobniej glina. Pęknięcia na drugim zdjęciu nie pozostawiały wątpliwości.
Wykonałem telefon do Pana Sławomira z gotową odpowiedzią na jego zgłoszenie. W zasadzie samo stosowanie takich nieatestowanych urządzeń wyklucza roszczenia reklamacyjne, ale postanowiłem nie poruszać tego wątku, z uwagi na ewidentnie, źle wykonane podłączenie tego urządzenia.
Na początku naszej rozmowy oczywiście się przedstawiłem i od razu zaskoczyłem mojego rozmówcę pytaniem : „kto Panu ten komin wymurował?” Pan Grzegorz przez chwilę „zawisł” skonsternowany, po chwili jednak ocknął się i pytaniem na pytanie odpowiedział : „a dlaczego Pan pyta?”. Wtedy wyjaśniłem, że chciałbym poprosić o kontakt do tego fachowca, ponieważ zależy nam, jako firmie na kontaktach do takich ludzi, gdyż z tego co mogłem zaobserwować na zdjęciach, świetnie wymurował ten komin. Dowiedziałem się po chwili, że nie ma go obecnie w Polsce, pracuje aktualnie za granicą, ale jak wróci, sprawa nawiązania kontaktu będzie możliwa. W tej sytuacji oczywiście pogratulowałem Panu Grzegorzowi tej świetnej murarskiej roboty, na co on odparł, że wie doskonale, że komin jest dobrze zrobiony, bo sam osobiście przez cały czas nadzorował jego stawianie. Wtedy usłyszałem wykład z jakim do tej pory nie miałem do czynienia ze strony klienta. Pan Grzegorz niemal krok po kroku wymienił wszystkie czynności oraz sposób ich przeprowadzenia, jakie należy wykonać aby wymurować komin od początku do końca. Byłem totalnie zaskoczony, ale z drugiej strony bardzo podbudowany, że na skutek różnych czynników i działań rośnie świadomość klientów w kwestii nadzoru nad prawidłowym przebiegiem prac budowlanych. Na tym niestety, bardzo optymistyczna atmosfera naszej rozmowy się zakończyła. Musiałem zadać to drugie, trudniejsze pytanie. „Kto w takim razie tak nieszczęśliwie podłączył tą kozę?”. Pan Grzegorz jakby rażony piorunem, z wyraźnym grymasem irytacji, również pytaniem na pytanie odpowiedział : „a dlaczego nieszczęśliwie ?”. Wtedy właśnie na długie minuty rozgorzała między nami nami ostra debata na temat właściwego podłączania urządzeń grzewczych. Owym podłączającym okazał się być sam inwestor, stąd też nacisnąwszy mu na odcisk miałem ciężką, przeprawę słowną, aby wytłumaczyć, że nie wolno robić takich rzeczy na sztywno. Faktycznie okazało się, że ową substancją dylatującą przestrzeń między czopuchem a króćcem trójnika była glina. Wiele czasu upłynęło zanim Pan Grzegorz przyjął do wiadomości, że silnie rozszerzający się czopuch poprzez sztywne połączenie przenosi mechaniczne naprężenie na trójnik powodując jego pęknięcie. Po drugie, czopuch został wciśnięty za głęboko, a sama koza stoi w niewłaściwej odległości od komina.
Tymczasowe urządzenia typu „koza” należy podłączać do komina, ustawiając ją w odległości ok 3mb od komina.
Pan Grzegorz nabrał podejrzeń, że chcę odrzucić jego żądania pod jakimkolwiek pretekstem i dał temu wyraz, mówiąc mi o tym wprost. Zostałem w tym momencie oskarżony o tworzenie teorii kominowych, na potrzeby odrzucania reklamacji. Poczułem się oczywiście fatalnie, ale na ile potrafiłem, z wyrachowanym profesjonalizmem musiałem jeszcze raz wyłożyć kawę na ławę.
Wyjaśniłem, że sprawy o których mówię nie są naszą teorią, a funkcjonują w „światku kominowym” od zawsze, i są powszechną wiedzą, jaką posiadają duże, profesjonalnie zajmujące się kominami firmy. W tym miejscu wymieniłem chyba 3 firmy, bo moim zdanie tylko one zasługują jeszcze na miano profesjonalistów w tej dziedzinie, z propozycją aby zweryfikował prawdziwość argumentów, które mu wyłożyłem, w ich działach technicznych. Pożałowałem, że nie pojechałem na tą reklamację osobiście, łatwa wydawałoby się sprawa przerodziła się w niezwykle trudną przeprawę. Oszczędziwszy jazdy kilkuset kilometrów samochodem, straciłem sporo zdrowia na telefoniczne tłumaczenie zasad prawidłowej eksploatacji komina. Z drugiej strony rozumiałem Pana Grzegorza. Przecież on w tych sprawach jest laikiem. Kupił komin jak sam stwierdził najlepszy, jaki mu doradzano. Sam nadzorował jego montaż, a tu taka katastrofa. Rozumiałem jego rozżalenie, tym bardziej, że sam do niego nieświadomie doprowadził. Należy w tym miejscu dodać, że mimo swojej zaciętości i nieustępliwości, poza lekko podniesionym tonem rozmawiał bardzo kulturalnie. Po kilkudziesięciu minutach rozmowy w końcu padło z jego strony stwierdzenie, które w końcu rzuciło inne światło na jego zacietrzewienie i zdenerwowanie. Pan Grzegorz stwierdził, że nawet jeżeli to, co mówię jest prawdą, to nadal czuje się oszukany ponieważ, nie zaproponowałem mu żadnej pomocy w jego sprawie, a to że nawet nie przyjechałem jest tego dowodem.
„Chwileczkę” - powiedziałem. „Do tej pory spieraliśmy się w kwestii winy. To, że Panu pomożemy, dla mnie jest sprawą oczywistą. Jak się domyślam teraz, negowanie wszystkiego, podyktowane było jak teraz rozumiem przekonaniem, że mamy Pana po prostu w „głębokim poważaniu” . Otóż daleko się Pan pomylił. Nie jesteśmy typem firmy „kup i martw się sam”. I to niezależnie od tego po czyjej stronie leży wina. Muszę się w tym miejscu pochwalić, że po żadnym postępowaniu reklamacyjnym nie pozostawiliśmy po sobie niesmaku. Również w tym przypadku służymy pomocą, w celu naprawy Pana komina.” Byłoby zwyczajnie szkoda nie uratować tak dobrze zmontowanej sztuki.
Po drugie upewniłem Pana Grzegorza co do jednego. Jak sam stwierdził, sprzedawcy w sklepie zapewniali go, że nie ma nic lepszego na rynku. I z takim przekonaniem Pan Grzegorz nasz komin zakupił. Nie pomylił się, ponieważ poza sprzedażą najlepiej przygotowanych na rynku produktów, w odróżnieniu od całej chmary małych ”producentów - składaczy”, nie pozostawiamy klienta samego, kiedy zdarzy się jakieś przykre zdarzenie.
Dodatkowo powiedziałem mu o jednym bardzo istotnym fakcie. Mianowicie z mojej obserwacji wynika, że trójnik spalinowy w tym kominie umiejscowiony jest za nisko, skoro docelowo podłączony do niego ma być wkład kominkowy. Jedna rzecz w tym miejscu wymaga podkreślenia :
Wysokość zamontowania trójnika spalinowego, w jakimkolwiek kominie należy każdorazowo ustalać z instalatorem pieca, w opisywanym przypadku wkładu kominkowego, jeżeli z jakiś względów nie ma możliwości potwierdzenia tej informacji u instalatora, bezpieczną wysokością będzie ok 1,8m powyżej poziomu gotowej posadzki.
Tymi słowami jakby wylałem miód na serce Pana Grzegorza, bo od razu stał się innym człowiekiem. Poinformował, że zakupił jeszcze jeden komin do pieca gazowego kondensacyjnego, i wobec tego również w stosunku do niego rodzi się wątpliwość co do prawidłowości zamontowania trójnika spalinowego. Faktycznie 1,4m od gotowej posadzki to za nisko.
W przypadku pieców gazowych kondensacyjnych, o ile nie ma możliwości ustalenia tego z instalatorem pieca, bezpieczną wysokością zamontowania trójnika spalinowego jest wysokość ok 2,2m powyżej poziomu gotowej posadzki.
Wobec powyższego okazało się, że i tak czekała Pana Grzegorza wizyta naszego serwisu. Podniesienie za nisko zamontowanych trójników oraz wymiana popękanych elementów ceramiki. To jest to co nasze tygrysy z serwisu lubią najbardziej. Pana Grzegorza oczywiście interesowała już tylko jedna sprawa. Ile ta impreza będzie go kosztować. Po podaniu mu informacji o kosztach wydawał się być najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Usłyszałem wtedy o niezwykle trudnych okolicznościach z jakimi przyszło mu się zmagać w trakcie budowy domu, o których w tym miejscu po prostu nie wypada pisać, a sposób w jaki my podeszliśmy do sprawy jest pierwszym ludzkim odruchem z jakim miał do czynienia w ostatnim czasie. W tym miejscu na koniec przeprosił za swoje uprzedzenia i niewiarę w zwyczajną ludzką dobrą wolę. Umówiliśmy się na kontakt telefoniczny wiosną, celem umówienia terminu wizyty serwisu, a wyglądając dziś przez okno, myślę że nastąpi to już lada dzień.
Komentarze:
Pozwolę sobie nie zgodzić się z powyższym stwierdzeniem, gdyż na rynku dostępne są systemy kominowe na bazie rur ceramicznych produkowanych w technologii prasowania izostatycznego, które znacznie przewyższają parametrami systemy kominowe na bazie rur tzw. plastycznych (czeskich) jakie ma w swojej ofercie BRATA. O ile dobrze pamiętam to w Polsce jest dwóch producentów takich rur: JAWAR z Ciechanowa i LZMO z Lubska.
Pozdrawiam
Robert z Krakowa
Prowadzę skład budowlany więc trochę na ten temat wiem, i o ile w przypadku kominów Schiedel'a mogę być pewny jakości, to w przypadku firm wymienionych przez mojego poprzednika tej pewności już nie mam.
Jedna z tych firm w opinii wykonawców, z którymi współpracuję, dostarcza kominy fatalnej jakości, druga zaś nie wiele lepsze - stąd jak wiadomo ich niższa cena.
http://www.mam-sklad.pl/rynek-czytaj.php/Istotne-zmiany-w-obowiazujacych-normach-kominowych-419
Kominy na bazie wkładów ceramicznych produkowanych metodą prasowania izostatycznego już dawno wprowadzone zostały przez firmę Schiedel, w swojej ofercie ma ją jeszcze wiele innych firm.
Prowadzę skład budowlany więc trochę na ten temat wiem, i o ile w przypadku kominów Schiedel'a mogę być pewny jakości, to w przypadku firm wymienionych przez mojego poprzednika tej pewności już nie mam.
Jedna z tych firm w opinii wykonawców, z którymi współpracuję, dostarcza kominy fatalnej jakości, druga zaś nie wiele lepsze - stąd jak wiadomo ich niższa cena.
Drogi Jurku, a nie jest czasami tak, że jedna z tych firm dostarcza kominy z pustakami, rzeczywiście fatalnej jakości- BRATY?
Dotychczas budowałem tylko Schiedlem myśląc w ten sam sposób co Panowie bo takich samych bzdur się nasłuchałem. Dziś mogę powiedzieć, że to są bzdury bo po wybudowaniu Braty stwierdzam jedno: nie warto słuchać opinii innych a lepiej sprawdzić samemu. Kompletny komin i dużo akcesorii i wszystko solidne.
Uważam, że mają najlepszą instrukcję montażu bo moi chłopcy stawiali go pierwszy raz i bardzo ją chwalili.
A i jeszcze jedno : Panowie od powyższych komentarzy to mam wrażenie, że z konkurencji bo język w jakim piszecie wydaje mi się znajomy i na budowie już to słyszałem :)))
Zachęcam też do zapoznania się z poniższym artykułem:
biznes.pap.pl/pl/news/listings/info/1599659,lzmo-sa-uzyskanie-certyfikatu-w3g-z-niemieckiego-instytutu-techniki-budowlanej
Koszt wymiany trójnika 1 300 zł.
Oczywiście, w moim przypadku pęknięcie trójnika było spowodowane podłączeniem na sztywno rury, ale pęknięcie rury powyżej trójnika było już spowodowane zbyt wysoką temperaturą spalin. Nawet 3 metrowa rura połączeniowa nie gwarantuje bezpiecznego użytkowania komina z kozą.
Jeśli chodzi o Schiedla to jestem zadowolony z obsługi. Konsultant był 3 razy aby wytłumaczyć moim murarzom jak należy budować kominy. Pierwsze podejście bez wsparcia zakończyło się rozbiórką. Drugie podejście nie wyszło bo murarze opłakiwali rozebrany komin.
Po wykryciu pęknięcia serwis przyjechał ocenił, wskazał wykonawcę, który dokonał naprawy. Odkrycie miało miejsce 7 lat od budowy....
Reklamacji nie uznali ale raczej się nie spodziewałem, dobrze, że pomogli uporać się z problemem.