Pan kierownik

27.09.2017

zlamany_autorytet.jpgJakiś czas temu byłem uczestnikiem rozprawy sądowej. Niestety w pracę na moim stanowisku wpisane jest ryzyko, tej niewątpliwie mało przyjemnej okoliczności. Jako świadek składałem Sądowi wyjaśnienia dotyczące wydanej przez nas opinii. Musiałem więc tłumaczyć szczegółowo zasady prawidłowego montażu oraz funkcjonowania komina systemowego. Sędzia zdawał się po niemal całogodzinnym przesłuchaniu rozumieć wszystkie te procesy, jednak dopiero kiedy zadał mi pewne pytanie, to ja w końcu zrozumiałem dlaczego do tej pory wyglądał na skonsternowanego moim „wykładem”.

 

Odpowiedzialność za słowo wydaje się czymś bardzo ważnym. Szczególnie jeżeli pochodzi ono z ust specjalisty, eksperta bądź osoby tak zwanego zaufania publicznego. Jako nie specjaliści w danej dziedzinie, ze zdaniem takiego człowieka zwyczajnie się zgadzamy i bardzo często przyjmujemy je wówczas jako własne. No bo któż lepiej zna się na prądzie jak nie elektryk, a na problemach z bólem zęba, jak nie dentysta. Podobno tylko na piłce nożnej i polityce znamy się wszyscy najlepiej. Czego więc możemy , a raczej powinniśmy oczekiwać od takich ludzi? Rzetelności i uczciwości moim zdaniem. Mamy nadzieję, że ludzie będący w danych dziedzinach ekspertami po prostu nie mówią głupot, szczególnie podpierając się wtedy swoimi tytułami naukowymi, doświadczeniem czy zdobytą wiedzą i uprawnieniami. Wspomniany przeze mnie sędzia zapytał mnie więc na koniec, jak ja wobec tego wszystkiego, o czym powiedziałem, ustosunkuję się do zeznań kierownika budowy, człowieka z uprawnieniami i odpowiednią edukacją, prowadzącego nadzór nad budową, na której ekipa rzekomo wadliwie wymurowała kominy, który swoim autorytetem i wiedzą całkowicie zaprzeczył moim twierdzeniom. Tylko spokój mnie uratuje – pomyślałem. Zrozumiałem oczywiście pytanie i intencje sędziego. Bo oto on, jako człowiek nie będący ekspertem budowlanym słyszy dwie wykluczające się opinie i to on ten spór musi rozstrzygnąć. Jedną ode mnie, pracownika firmy produkcyjnej, a drugą od kierownika budowy, którym człowiek, jak wiemy nie staje się tak at hoc. Z tego co się orientuję, kierownik budowy jest osobą z wykształceniem wyższym, z tytułem przynajmniej inżyniera, który do wykonywania zawodu musiał uzyskać dodatkowo odpowiednie uprawnienia. A czego dotyczył nasz korespondencyjny spór, którego słuchaczem i arbitrem miał okazać się Sędzia Sądu Rejonowego?

 

Nowy_obraz2.JPG

Na budowie u Pani Katarzyny murarze aplikowali takie ilości zaprawy murarskiej, oczywiście na skutek nie używania szablonu murarskiego, że jej nadwyżki poprzymurowywały znajdujący się wewnątrz wkład ceramiczny do obudowy kominowej. Sytuacja taka jest niedopuszczalna, gdyż usztywniony przez zaprawę wkład, uniemożliwia jego rozszerzanie się podczas nagrzewania. Skutkiem takiego przymurowania jest niestety popękanie wkładu ceramicznego.

Kierownik budowy stwierdził, że to bzdury zaprzeczając po pierwsze fizycznemu prawu rozszerzalności cieplnej materiałów, a po drugie samego przymurowania jako przyczyny powstających pęknięć.

Nowy_obraz1.JPG

Następnym problemem w tym kominie była kwestia nieszczelnych połączeń rur ceramicznych. I ponownie, my ze swojej strony stoimy na stanowisku, iż jest to sytuacja nie do zaakceptowania, na skutek nieszczelności przewodu spalinowego. Kominiarz poddając komin odbiorowi sprawdza dwie podstawowe rzeczy – szczelność i drożność przewodu kominowego, bo są to fundamentalne spray dla bezpieczeństwa eksploatacji takiego przewodu. Tym razem nie zachowano rygoru szczelności. Abstrahując od jakichkolwiek innych popełnionych błędów tylko ten jeden wystarczy aby kominów nie dopuścić do eksploatacji i nakazać ich naprawę.

Jednak i tym razem Pan kierownik budowy stwierdził, że to chyba jakieś plotki i o niczym podobnym jak żyje nie słyszał.

Nowy_obraz.JPG

Wobec popełnionych poważnych błędów ten wydaje się zupełnie bez znaczenia, jednak dla samej zasady warto również było o nim wspomnieć. A świadczy on nie tyle o skali problemu, a jedynie potwierdza fakt, iż murarze pracujący u Pani Kasi zupełnie nie interesowali się instrukcją montażu komina, co jak wiadomo jest fundamentalne dla jego prawidłowego montażu. Kołnierz uszczelniający został osadzony nieprawidłowo, a wełna wyprowadzona za wysoko, uniemożliwiając skuteczne jej wentylowanie.

Sędzia w tej sprawie wyroku nie wydał, bo strony ostatecznie dogadały się polubownie. Szef ekipy montażowej uznał ostatecznie swoje błędy, godząc się na kilkanaście tysięcy złotych odszkodowania za straty inwestorki. Pytania i jednoczesny niesmak pozostawia jednak w dalszym ciągu postawa kierownika tej budowy. Czy postępowanie jego wynikało z chęci ochrony interesu jednej ze stron postępowania, czy elementarnego braku wiedzy. Problemem jednak jest to, że nie zawsze podobny spór zakończy się polubownie. Wtedy o wyniku rozprawy zadecyduje sędzia, który przy wydawaniu wyroku na pewno będzie kierował się, między innymi, opiniami takiego eksperta, jakim powinien być kierownik budowy.

 

 

 

Komentarze:

< powrót

© brata.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: strony internetowe słupsk