Zawilgocenie na kominie
16.02.2018
Nowy Rok, nowe plany, problemy jednak wciąż te same. Niestety niewiele się zmienia biorąc pod uwagę czym się zajmuję, niezależnie od pory roku. Okres grzewczy sprzyja jednak nasileniu pewnych zjawisk. Kominy w tym okresie poddawane są rzeczywistej próbie wytrzymałości, której jakże istotnym, a może i kluczowym elementem jest jakość ich montażu. Są jednak na szczęście sytuacje, które do problemowych zaliczyć nie można. I oby takich jak najwięcej.
Z ogromną satysfakcją mogę oznajmić, że tym razem nie będzie ani o przymurowanym wkładzie ceramicznym, ani o odklejających się od siebie rurach. Nie będzie również zupełnie nic o, smaganych pejczem nagany, wykonawcach budowlanych, co to siebie zwą fachowcami. A mimo wszystko będzie o problemie i do tego o takim, z którym miałem już dotychczas do czynienia. Zwrócił się do nas o pomoc Pan Marek, pisząc o zawilgoceniu pojawiającym się na ścianach komina.
Szanowni Państwo,
W załączeniu przesyłam zdjęcia problemu, który mnie zaniepokoił. W kominie Państwa systemu (komin dymowy fi 200 podłączony na razie do kozy docelowo do kominka) na spodzie jednego z pustaków zauważyłem zawilgocenie po jego obu stronach. Jest to w części komina niedaleko przejścia przez połać, w nieużytkowej części poddasza (strychu). Komin był postawiony w 2016 roku i na jesieni 2016 po raz pierwszy rozpaliłem w rzeczonej kozie. Do dzisiaj nie widziałem tego zawilgocenia. W kozie rozpalamy od czasu do czasu.
Proszę o pomoc w diagnozie, co może być powodem tego zawilgocenia i jak je wyeliminować/zapobiec rozwojowi/naprawić ew. nieszczelność. Poniżej telefon do mnie.
Pozdrawiam,
Marek
W przypadku wystąpienia jakichkolwiek problemów z mokrymi plamami na ściankach komina, poszukiwania problemu należy zacząć od góry. Pytanie pierwsze zawsze dotyczyć powinno rodzaju zastosowanego przykrycia szczytu komina. Niektórzy samodzielnie wylewają betonowe płyty przykrywające. Problemem wtedy wydaje się kwestia właściwie wykonanego otworu, przez który przechodzić ma wkład ceramiczny w takiej płycie. Musi on mieć ściśle określony wymiar, tak aby właściwie osadzić w nim kołnierz uszczelniający. Najlepszym wariantem w takim przypadku jest zastosowanie naszego szalunku traconego, który po pierwsze umożliwia samodzielne wylanie pyty bez ryzyka przelania betonu do wnętrza komina, a po drugie dzięki swojej budowie spełnia rolę niezbędnego kołnierza uszczelniającego. Kolejnymi wariantami, niekoniecznie pochwalanymi przez nas, są z mniej lub bardziej opłakanymi skutkami przeprowadzane próby wykańczania komina papą, obsmarowanymi zaprawą - cegłami klinkierowymi, czy nawet gontami bitumicznymi. Niestety prawie zawsze kończy się to przeciekami, których przyczyn później miesiącami szuka się biegając niemal po całym dachu. Rozwiązaniem optymalnym jest oczywiście stosowanie naszych oryginalnych płyt, które wymiarami i strukturą najlepiej odpowiadają potrzebie uniknięcia tego typu historii, ale nie zawsze do każdego da się dotrzeć nawet najbardziej racjonalnym argumentem. Tym razem jednak się udało, bo jak się okazało Pan Marek docenił nasze starania i jak sam napisał :
W nawiązaniu do poniższego e-maila pragnę dodać, że komin jest przykryty systemową, betonową pokrywą państwa produkcji a ceramiczny wkład zakończony strażakiem również państwa produkcji.
Pozdrawiam,
Marek
O ile nasada kominowa typu „strażak” nie koniecznie ma związek ze sprawą, to płyta jak najbardziej. Odchodzi więc podejrzenie przeciekania przez nią wody poprzez jakieś szczeliny czy łącznia. Kolejnym aspektem, który należy sprawdzić to kołnierz. Pytanie pierwsze brzmi czy został zamontowany, a drugie czy prawidłowo. Przesłałem więc Panu Markowi grafikę ilustrującą, o czym mowa, z prośbą o sprawdzenie. Bardzo szybko otrzymałem odpowiedź, że również w tym aspekcie robota została wykonana prawidłowo. Przesuwając się więc po linii komina w dół, kolejnym punktem jest opierzenie komina, a więc miejsce jego uszczelnienia z dachem. Jeżeli źródłem mokrych plam miałoby być opierzenie, od jego poziomu, na zewnętrznych ścianach komina, widać byłoby ślady po strugach wody płynącej w dół, aż do miejsca, gdzie mokre plamy zostały zaobserwowane. Tak jednak nie było, a więc z opierzeniem także wszystko było w porządku. Mokre plamy mogą powstawać również na skutek nagromadzenia się dużej ilości pary wodnej w przestrzeni pomiędzy pustakiem a wkładem ceramicznym. Dochodzi do tego najczęściej podczas eksploatowania urządzeń grzewczych (piece na pellet, kotły gazowe kondensacyjne), podczas pracy których wytwarzają się ogromne ilości kondensatu. Kondensatu czyli skroplonej pary wodnej zawierającej inne związki pochodzące z procesów spalania paliw. Ta zanieczyszczona woda w połączeniu z błędami polegającymi na nieszczelnym klejeniu wkładu ceramicznego to gotowy przepis na wielki kłopot. Przedostaje się ona wtedy tymi szczelinami na zewnątrz wkładu. Dochodzi do ogromnego zawilgocenia przestrzeni pomiędzy nim a obudową keramzytobetonową, która z kolei chłonąc wilgoć, trąci nią na zewnątrz w postaci mokrych plam. Ma to jednak zazwyczaj charakter bardzo rozległy co do ich wielkości i miejsc występowania. Patrząc na plamki na kominie Pana Marka, raczej nie może być mowy o powyżej opisanym zjawisku. Do tego, co sam inwestor potwierdził, palone było okazjonalnie w kozie, którą za urządzenie emitujące niską temperaturę spalin uznać nie można, wręcz przeciwnie. Co więc może być przyczyną tego zjawiska i niepokoju u właściciela domu. Naszym zdaniem pogoda. Padający niemal nieustannie od lipca do grudnia deszcz w towarzystwie wiatru. W przypadku stosowania pokrycia dachowego typu dachówka zawsze należy liczyć się z tym , że jakaś minimalna ilość wody może zostać wdmuchnięta po pokrycie dachowe. Wtedy większość tej wody zostaje odprowadzana do rynien przez membrany lub folie dachowe. Jednak folia również ma swoje łączenia, czy miejsca gdzie niedokładnie jest obklejona czy przymocowana. Przy takiej intensywności opadów jakieś minimalne ilości musiały się w końcu przebić i poprzez jakąś mini nieszczelność w dachu dostać do ściany komina, tworząc na nim te małe plamki. Nie ma najmniejszego cienia przypuszczenia, iż takie ślady mogłyby pochodzić z wnętrza komina, jeżeli więc nie stąd, przyczyn szukać należy na zewnątrz. A ponieważ plamy wystąpiły tuż poniżej połaci dachowej, wnioski są więc oczywiste. Pan Marek również potwierdził, że przypuszczał podobnie, pisząc jednak do nas, chciał się jedynie upewnić czy oby na pewno efekt nie spowodowały inne okoliczności. Zapewnił nas dodatkowo, że ponownie wszystko sprawdzi i jeżeli pojawią się jakieś dodatkowe fakty niezwłocznie się z nami skontaktuje. Wydaje się, że u Pana Marka wszystko w porządku, bo już dwa miesiące minęły, a do tej pory ani widu ani słychu. I bardzo dobrze, bo to oznacza, że wszystko w porządku, czego oczywiście mu życzę. Sobie zaś wyłącznie takich spraw w tym nowym 2018 roku.