26. marca w artkule pt. "Swąd topiącego się plastiku" zamieściłem pytanie konkursowe dotyczące omawianego w nim problemu. Udzielenie prawidłowej odpowiedzi oczywiście wiązało się z nagrodą pieniężną. Ku naszemu zaskoczeniu otrzymaliśmy całe mnóstwo mail'i z odpowiedziami. Były one oczywiście różne, ale mnie najbardziej ucieszył fakt, że jak się okazało, mamy bardzo wielu czytelników, uważnie śledzących każdy nasz nowy wpis.


Według definicji jaką podaje Wikipedia, katastrofa budowlana to niezamierzone, gwałtowne zniszczenie obiektu lub jego części także konstrukcyjnych elementów rusztowań, elementów urządzeń formujących, ścianek szczelnych i obudowy wykopu. Z pewnością wielu miało już do czynienia osobiście ze zdarzeniami pasującymi do powyższej definicji. Ja z racji wykonywanego zawodu niestety już wielokrotnie.


Specyfika reklamacji w obrębie systemów kominowych wskazuje na to, iż nie wszystkie uszkodzenia i problemy widoczne są od razu, a do tego gołym okiem. Zabudowa kominkowa, a co za tym idzie często schowany komin razem z wkładem ceramicznym powodują, że czasami dopiero po kilku latach, pewnego pięknego dnia, podczas czyszczenia, przychodzi kominiarz z oświadczeniem, że komin należy wyłączyć z użytkowania.


Zasada krytycznego podejścia każe wszystko, o czym się usłyszy lub co się zobaczy, poddawać w wątpliwość. Niejednokrotnie już się przekonałem o słuszności tej zasady. Mimo, iż wszystkie fakty przemawiają za jednym, to jak na złość, po dogłębnym zbadaniu sprawy wychodzi zgoła na opak.


Dawno, dawno temu, na początku ery tak zwanych komputerów klasy PC, powstawały książki mające ułatwić wejście w arkana ówczesnych systemów operacyjnych nowym ich użytkownikom. Jedną z takich pozycji był kultowy zdaje się „DOS dla opornych”. Pamiętam doskonale system DOS i bóle właścicieli PC-tów zmuszonych do poruszania się w tym systemie. Muszę przyznać, że ta książka, choć o mało zachęcającym tytule, bardzo wiele mnie nauczyła. Do dziś, dzięki niej pamiętam pewne DOS-owe sekwencje. Patrząc na to, co dziś wyprawiają niektórzy, mam ochotę napisać coś podobnego z dziedziny systemów kominowych.


Jakiś czas temu opisywałem przypadek Pana Darka, którego od bardzo długiego czasu dręczył koszmar wiecznie mokrej plamy na kominie w nowo wybudowanym domu. Dzięki naszej interwencji jego problem się skończył, ale masowo zaczynają wpływać do nas zapytania i prośby o pomoc w podobnych przypadkach. I choć wydawałoby się, że postawienie diagnozy w takich sytuacjach jest już proste, to życie ciągle ucząc nas pokory, powtarza w kółko jedno krótkie powiedzonko : „rutyna gubi”.


Niemal na każdej budowie konieczne jest na etapie stanu surowego zamkniętego uruchomienie tymczasowego urządzenia grzewczego. Jest to oczywiście związane z koniecznością schnięcia tynków, gładzi czy posadzek. Tytułową kozą określa się właśnie wolno stojące piecyki, z których pewna grupa zwyczajnie sprawia problemy.


Moja nauczycielka j.polskiego w liceum Pani Grażyna R, którą w tym miejscu serdecznie pozdrawiam, w odniesieniu do naszego zrozumienia zagadnień literatury polskiej, często używała określenia : „sobie a muzom”. Z powodu własnej ignorancji nigdy nie pofatygowałem się, aby sprawdzić co to stwierdzenie tak naprawdę oznacza, mogłem się jedynie domyślać. Dziś już wiem i rozumiem.


© brata.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: strony internetowe słupsk