Smoliste plamy na kominie
Za każdym razem kiedy otrzymuję tego typu korespondencję, moje pierwsze pojawiające się odczucia noszą znamiona pewnej rezygnacji. Mam wtedy poczucie porażki, która rodzi się z pytaniem, dlaczego wciąż dochodzi do podobnych zdarzeń? Czy nie robimy za mało, a jeśli tak, to co należy robić więcej lub lepiej, aby podobnych scen już więcej nie oglądać? I nie chodzi wcale o wątpliwą przyjemność samego ich podziwiania. Sytuacją , która wprowadza mnie zawsze w największe zakłopotanie jest fakt, iż za tym wszystkich stoją ludzie, którzy problem ten ze sobą do nas przynieśli ... oczekując wyjaśnień.
I oczywiście mają do nich prawo. Kupili produkt, najprawdopodobniej w przekonaniu dokonania najlepszego wyboru. Zapłacili dodatkowo za montaż. W przypadku jednego komina, łącznie to koszt kilku tysięcy złotych. Istotniejsze jednak od samych pieniędzy jest przekonanie i zaufanie, że ten zakup ma służyć. Nie na dziś i na jutro, ale na całe lata jak obiecywał producent. Jeżeli kupimy sobie najwyższej klasy telewizor lub konsolę do gry, ich nagła awaria raczej nie spowoduje destabilizacji funkcjonowania domu. Awaria komina lub kotła grzewczego to już niestety problem, szczególnie w okresie grzewczym i chyba nie trzeba nikomu tego tłumaczyć. Dlatego odpowiedzialność podmiotów oferujących tego typu produkty powinna obarczona być szczególną ich troską o jakość oferowanych produktów. Nie dziwi więc rozżalenie i rozczarowanie ludzi , którzy znaleźli się w sytuacji, kiedy dobitnie okazuje się , że gdzieś popełniony został błąd. Rodzą się wtedy pytania o właściwie dokonany wybór oraz poszukiwanie winnego całej sytuacji. W pierwszej kolejności do tablicy przywołany zostaje producent. Zdjęć dostaliśmy kilka, ale wystarczy tylko jedno.
Jeżeli zobaczyłbym coś takiego u siebie na kominie, to lepiej nie powiem co, bo nie wiadomo kto to jeszcze przeczyta. Dlatego też nie dziwię się frustracji tych, którzy wypruwając sobie żyły w konsekwencji podjętej decyzji o budowie domu, chcieliby aby każda złotówka wydana była dobrze. Tymczasem okazuje się, że wydatek poszedł na marne, ale mało tego, spowoduje kolejny, pewnie równie wielki. Do tego nie można użytkować urządzenia grzewczego, a zimą mieszkanie w nieogrzewanym domu, z zimną bieżącą wodą to szybki przepis na domowy kryzys. Dlatego poruszając się po tym kruchym lodzie ludzkich naderwanych nerwów musimy działać możliwie szybko i subtelnie.
Na miejsce oczywiście udaliśmy się w celu wyjaśnienia okoliczności, w których do zajścia doszło. Ponieważ niestety doświadczenie w podobnych przypadkach mamy ogromne, od razu wiedzieliśmy od czego zacząć. Do takich zdarzeń dochodzi na skutek dwóch głównych czynników, a w zasadzie trzech. Dwa z nich należą do gatunku „ najczęściej popełniane błędy „ trzeci to fizyka, związana z opisywanym już wielokrotnie zjawiskiem rozszerzalności cieplnej materiałów. Do jakich więc błędów mogło dojść. Niestety do tych co zwykle, a więc rozległego przymurowania wkładu ceramicznego do obudowy kominowej, oczywiście na skutek nie używania dostarczanego przez nas w zestawie szablonu, korygującego ilość nakładanej na pustaki zaprawy murarskiej. Albo przymurowania wkładu na samym szczycie komina, najczęściej w związku z samodzielnie, oczywiście niewłaściwie wylewaną betonową płytą przykrywającą. Aby taką płytę wylać prawidłowo, należy zakupić oferowany przez nas w ramach grupy produktowej brata akcesoria, szalunek, którego koszt oscyluje w granicach 50zł brutto. W przypadku, do którego wezwani zostaliśmy tym razem okazało się, że przyczyną było przymurowanie wkładu ceramicznego na szczycie komina. Samodzielnie wylana płyta przymurowała rury, ale także pochłonęła część stalowego stożka wieńczącego komin:
Trzeci czynnik dopełnił dzieła. Wzrastająca temperatura pieca emitowała coraz wyższą temperaturę spalin, które spowodowały rozszerzanie się wkładu ceramicznego. Ponieważ ten nie miał możliwości swobodnej pracy, zaczął pękać w najsłabszych miejscach, a więc w miejscach klejenia. Tam też rury się rozszczelniły, dlatego smoliste plamy mają idealną regularność występowania, z punktem centralnym co 33 cm.
W zasadzie nie ma tu czego więcej komentować poza wyrazami współczucia rodzinie, która stoi teraz w obliczu batalii z ekipą wykonawczą o zwrot kosztów naprawy oraz apelem, który po raz kolejny wystosowujemy do ekip budowlanych przy okazji podobnych zdarzeń. Czytajcie Państwo instrukcję montażu i zgodnie z nią postępujcie, a w razie wątpliwości dzwońcie do nas, my naprawdę chcemy pomagać, a nie wciąż wytykać błędy.